Dobór lekkiej formy sprawia, że Kōmisorz… owym dydaktyzmem nie razi. Informuje, poucza, ale w przystępny i zachęcający sposób. Przez ponad dwieście stron nie nudziłem się ani przez sekundę. Dobrego humoru tu pod dostatkiem. I nie jest to humor rodem z serialowej Świętej wojny, która tyle szkody wyrządziła wizerunkowi Śląska i Ślązaków. Owszem, opowiadania Melona są łatwe w odbiorze, ale bynajmniej nie przygłupawe.
Przyznaję się bez bicia, że już od pierwszych stronic lektury zanosiłem się głośnym śmiechem. (…) Panie Marcinie, że tak powiem – zicnij sie chopie na banhofie i durś szkryflej, bo mosz do tego pierōńsko grajfka. Mom Cie w zocy! Pyrsk!
Już jak czytałem ten tekst Marcina Melona pierwszy raz, to myślałem, że ze śmiechu spadnę z krzesła. Wyobraźcie sobie; oto buszuje po Śląsku bandzior Ryszawy Erwin, który posiadł umiejętność przybierania postaci każdego napotkanego człowieka. (…) Ale teraz powiało prawdziwą grozą na Śląsku, bowiem okazało się, że do Katowic ma przyjechać premier RP i tutejsze tajne służby obawiają się, że Ryszawy Erwin przemieni się w premiera RP i ogłosi na Śląsku autonomię. (Nawet teraz, jak to piszę, to boli mnie wątroba ze śmiechu).
Nie wiem, czy Marcin Melon pisał wcześniej książki (po polsku? śląsku?). Wiem natomiast jedno, że jeśli Komisorz Hanusik jest jego literackim debiutem, to na pewno bardzo udanym (…) Mam takie odczucie, że autor książki napisał maleńką śląską mitologię pełną demonów i potworów, które spotkać można jeszcze w gdzieniegdzie spisanych legendach, czy ustnych historiach opowiadanych przez babcie i dziadków.